Ś.p. ks. kan. Wincenty Szczepanik (1894—1985) - wspomnienie.
Poniższy tekst pochodzi z lubelskich Wiadomości Diecezjalnych - 1986 r. Nr 6, str.140-144.
Ks. Zbigniew Starnawski
W sobotni dzień Matki Bożej, u schyłku roku kościelnego, w przeddzień uroczystości Chrystusa Króla — 23 listopada 1985 r. dogasła lampka długiego życia najstarszego kapłana Diecezji Lubelskiej, śp. Ks. Kan. Wincentego Szczepanika. Umarł w zaciszu domu XX. Emerytów w Lublinie przy ul. Ogrodowej 14, gdzie spędził ostatnie lata swego życia. Odszedł do Pana przeżywszy 91 lat ziemskiego pielgrzymowania, po przepracowaniu 68 lat w Winnicy Pańskiej.
Urodził się we wsi Dąbrowa, parafii Rzeczyca Ziemiańska, 13 lipca 1894 r., jako syn Walentego i Józefy z Sikorów. Pierwsze nauki pobierał na terenie rodzinnej parafii, gimnazjum zaś ukończył w Sandomierzu w 1911 r. W 1912 r. wstąpił do seminarium duchownego w Lublinie. Za jego czasów kleryckich zakończył życie sędziwy biskup lubelski Franciszek Jaczewski (23 VII1914), a w dniu jego pogrzebu — 28 lipca, Austria wypowiedziała wojnę Serbii i rozpoczęła się zawierucha wojenna pierwszej wojny światowej. Przez cały ten czas Lublin pozbawiony był biskupa, a klerycy jeździli po święcenia wyższe do Warszawy lub Sandomierza. Alumn Wincenty Szczepanik otrzymał subdiakonat wraz z całym swym kursem 9 lipca 1916 r. w Sandomierzu z rąk bpa Mariana Ryxa, ordynariusza sandomierskiego. Ponieważ był przeznaczony przez władzę seminaryjną na rocznego diakona, przeto w następną niedzielę — 16 lipca 1916 r., tenże bp Ryx udzielił mu święceń diakonatu w kościele parafialnym w Łoniowie pod Sandomierzem, w czasie wizytacji pasterskiej. W pierwszych dniach maja 1917 r. otrzymał dyspensę papieską od wieku kanonicznego do święceń kapłańskich, gdyż brakowało mu 14 miesięcy do pełnych 24 lat. Po uzyskaniu tej dyspensy otrzymał święcenia kapłańskie w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego — 17 maja 1917 r. z rąk bpa Ryxa w katedrze sandomierskiej.
Pierwszą nominację otrzymał od administratora apostolskiego diecezji lubelskiej i podlaskiej, ks. Zenona Kwieka, 13 sierpnia 1917 r. na wikariat w Zakrzówku. Ta stara parafia, pochodząca z końca XVI wieku, należała wówczas do dekanatu janowskiego.
W 1918 r. została wskrzeszona po 51 latach diecezja podlaska. Biskup lubelski Marian Fulman zawarł z biskupem podlaskim Henrykiem Przeździeckim układ, mocą którego do 1 lutego 1919 r. księża mogli dowolnie optować za jedną lub drugą diecezją. Ponieważ ks. Szczepanik złożył swoją opcję za diecezją podlaską 20 lutego, a więc już po terminie, przeto zadość uczynienie tej prośbie wymagało specjalnej zgody bpa Fulmana. Do tego kroku skłonił ks. Szczepanika jego opiekun od najmłodszych lat, ks. Józef Kobyliński, który przeniósł się z Kraśnika do Siedlec i chciał za sobą pociągnąć swego wychowanka. Na list bpa Przeździeckiego w tej sprawie odpowiedział bp Fulman pismem z 27 lutego 1919 r. odmownie, pisząc że „księża Wielisław Krycki, Jan Kalicki, Wincenty Szczepanik i Leonard Kępiński z powodu braku duchowieństwa pozwolenia na przeniesienie się do diecezji podlaskiej otrzymać nie mogą.”
Po dwóch latach pracy w Zakrzówku, gdy Zakrzówek należał już do nowoerygowanego dekanatu kraśnickiego, bp Fulman pismem z 21 lipca 1919 r. mianował ks. Szczepanika wikariuszem parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie. W nowym, szerszym środowisku kościelnym bp Fulman lepiej wykorzystał zdolności młodego kapłana na potrzeby diecezji, mianując go diecezjalnym instruktorem stowarzyszeń młodzieży katolickiej. W tym charakterze ks. Szczepanik przez kilka lat wyjeżdżał do Poznania i w czasach kard. Edmunda Dalbora, Prymasa Polski, był świadkiem formowania się przyszłej Akcji Katolickiej. Odbywały się tam przeróżne zjazdy i kursy instruktorskie, na których reprezentował diecezję lubelską. Prócz tego został w 1920 r. prefektem szkół lubelskich, pozostając w dalszym ciągu przy parafii św. Pawła. Jego status prawny uległ jednak nowej zmianie, gdy 25 sierpnia 1923 r. został mianowany administratorem (vicarius substitutus) parafii św. Pawła, gdyż sędziwy jej proboszcz, ks. prał. Józef Pruszkowski, nie mógł już od paru lat podołać swym obowiązkom. Przedtem administratorem takim był ks. Walerian Merkl, od którego urząd przejął ks. Szczepanik 3 września 1923 r. Po śmierci ks. Pruszkowskiego został w dniu 31 stycznia 1925 r. mianowany administratorem (vicarius oeconomus) parafii św. Pawła w Lublinie.
W dniu 10 lipca 1925 r. bp Fulman mianował ks. Szczepanika proboszczem w Kurowie. I tu rozpoczął się dla młodego kapłana nowy okres samodzielnej pracy.
Właścicielką Kurowa była w tym czasie Maria z Jełowickich Orsjetti (1850—1933), starsza siostra bpa Adolfa Józefa Jełowieckiego (1863—1937), sufragana lubelskiego (1919—1937). Bp Adolf bywał częstym gościem u siostry i za każdym razem odbywał ingres do kościoła, w którym odprawiał Mszę św. i przemawiał. Stąd też proboszcz kurowski przez pierwsze 8 lat swego pasterzowania przeżywał takie uroczyste biskupie odwiedziny kilka razy na rok.
Swoje wielkie doświadczenie z pracy nad młodzieżą katolicką wykorzystał jako proboszcz; gdy Akcja Katolicka była już w całej Polsce, a szczególnie w diecezji lubelskiej należycie zorganizowana, Kurów był czołową parafią pod względem organizacji stowarzyszeń katolickich mężczyzn, kobiet i młodzieży.
Pismem z 6 sierpnia 1934 r. bp Fulman powierzył ks. Szczepanikowi jako proboszczowi w Kurowie tymczasowy zarząd parafii Klementowice, osieroconej przez śmierć ks. Feliksa Franka.
W 1935 r. bp Fulman nosił się też z zamiarem mianowania ks. Szczepanika proboszczem i dziekanem w Tomaszowie Lubelskim, ale od zamiaru odstąpił na usilne prośby parafian kurowskich i ks. Szczepanik pozostał nadal w Kurowie.
Wojnę i okupację przeżył na miejscu, dzieląc ciężkie chwile razem ze swymi parafianami. W 1943 r. ciężko zapadł na zdrowiu i otrzymał dwumiesięczny urlop. We wrześniu 1944 r. prosił o przeniesienie do Krzczonowa, parafii świeżo osieroconej przez śmierć jego kolegi kursowego ks. Bronisława Paradowskiego. Pismo do Kurii w tej sprawie wystosował 11 września 1944 r. Do przeniesienia jednak nie doszło i pozostał nadal w Kurowie na trudne lata powojenne. Jak podczas wojny zorganizował w Kurowie PCK i udzielał doraźnej pomocy pogorzelcom, którzy po bombardowaniach wrześniowych 1939 r. pozostali bez dachu nad głową, tak po wojnie zorganizował parafialny oddział kościelnej organizacji charytatywnej „Caritas”, wspierając 121 rodzin najbardziej przez wojnę pokrzywdzonych. W 1947 r. doznał wielu przykrości od ludzi złej woli, wrogo nastawionych do Kościoła.
Wiosną 1948 r. uległ wypadkowi: spadł z wozu i rozbił się w drodze do chorego. Leczył się potem dwa miesiące w Krynicy. Po powrocie do zdrowia nastąpiła radykalna zmiana w jego pracy.
Bp Stefan Wyszyński mianował go 11 sierpnia 1948 r. proboszczem w Bychawie, zaś 1 grudnia dziekanem nowego dekanatu bychawskiego. W Bychawie często zapadał na zdrowiu, ale miał dzielnych pomocników, z których dwóch doszło później do godności biskupiej: przez pierwszy rok jego wikariuszem był ks. Edmund Ilcewicz, a przez następne trzy lata ks. Jan Mazur. W 1950 r. zapadł ciężko na zdrowiu i w czasie spowiedzi wielkanocnej prosił o pozwolenie spowiadania w konfesjonale w pokoju, a latem wyjechał na miesięczną kurację. Z tego urlopu zdrowotnego korzystał też w roku 1951 i 1952, a także w następnych latach.
W uznaniu zasług na niwie duszpasterskiej, w 35 roku kapłaństwa, bp Piotr Kałwa mianował ks. Szczepanika pismem z 6 maja 1952 r. kanonikiem honorowym Kapituły Kolegiaty Zamojskiej.
W grudniu 1954 r. bp Kałwa proponował ks. Szczepanikowi przeniesienie się do Chełma na stanowisko proboszcza parafii Rozesłania Apostołów i dziekana chełmskiego. Jednak ks. Szczepanik wymówił się od tej zaszczytnej godności, motywując złym stanem zdrowia.
W Bychawie miał poważny problem z Kosarzewem. W tej ogromnej wsi, oddalonej od Bychawy o 6 km, istnieje od czasów przedwojennych kościół narodowy. Ze względu na to zorganizował stałe dojazdy kapłanów ze Mszą św. do Kosarzewa, co stało się zalążkiem późniejszego powstania tam kościoła i parafii.
Po 10 latach owocnej pracy w Bychawie, ks. Szczepanik został przeniesiony 30 października 1958 r. na równorzędne stanowisko do Łęcznej. Na nowej placówce proboszcza i dziekana robił, co mógł, by nadal wiernie służyć Kościołowi. Słabe zdrowie wzmacniały coroczne kuracje w Nałęczowie. Za swoją godną postawę kapłańską otrzymał 3 listopada 1966 r. przywilej błogosławienia jednym znakiem krzyża przedmiotów kultu religijnego oraz przywilej osobistego ołtarza uprzywilejowanego.
W 1967 r. obchodził w Łęcznej złoty jubileusz 50-lecia kapłaństwa. Ku upamiętnieniu tej uroczystości ufundował dla kościoła dzwon „Wincenty”, wagi 500 kg.
W 1970 r. ciężko zapadł na zdrowiu i musiał poddać się operacji w szpitalu w Lublinie.
W uznaniu zasług długich 54 lat życia kapłańskiego bp Kałwa pismem z 29 czerwca 1971 r. podniósł ks. kan. Szczepanika z kanonii honorowej na kanonię rzeczywistą Kapituły Zamojskiej, wprowadzając go do jej gremium. Instalacja w Kolegiacie Zamojskiej odbyła się dopiero 19 listopada 1972 r., a więc prawie półtora roku po nominacji. Powodem były ciągłe niedomagania na zdrowiu w 1971 r. i obecność na uroczystości Nawiedzenia Maryi w Łęcznej 9 kwietnia 1972 r., w Niedzielę Przewodnią, który to dzień jest statutowo przewidziany w Kapitule Zamojskiej na tego rodzaju uroczystości.
Po przekroczeniu 80 lat życia złożył wielkodusznie urząd proboszcza w młodsze ręce. Pismem z 3 lutego 1975 r. bp Bolesław Pylak, wikariusz kapitulny, przydzielił mu ks. Stefana Orła w charakterze wikariusza pomocnika, któremu ks. Szczepanik oddał cały zarząd parafii, sobie pozostawiając nadal urząd dziekana i tytuł proboszcza.
Ta nowa forma współpracy z administratorem trwała rok. Pismem z 13 lutego 1976 r. biskup lubelski Bolesław Pylak zwolnił ks. Szczepanika z urzędu proboszcza w Łęcznej i przeniósł w stan emerytalny z prawem zamieszkania w Łęcznej. W piśmie tym Arcypasterz złożył mu podziękowanie za rozmodlenie wiernych modlitwą różańcową i wdrażanie do codziennych praktyk życia religijnego, podkreślając jednocześnie jego postawę kapłańską, wierność Kościołowi, Stolicy Apostolskiej i swemu Biskupowi. Jego następcą został ks. Marian Kozyra. W dwa miesiące później, 13 kwietnia 1976 r. został zwolniony również i z urzędu dziekana przekazując i tę funkcję swemu następcy.
Uwolniony od wszystkich obowiązków w 82 roku życia, pozostał jeszcze kilka miesięcy w Łęcznej, a jesienią 1976 r. przeniósł się do Lublina i zamieszkał w domu xx. emerytów przy ul. Ogrodowej 14.
Odtąd pędził cichy i spokojny żywot dobrze zasłużonego kapłana - duszpasterza. W miarę swych sił pomagał chętnie, w razie potrzeby, w pracy duszpasterskiej kościoła św. Jozafata w Lublinie.
Swoimi dobrami doczesnymi rozporządzał na dobre cele, zapisując dwa domy po połowie na rzecz Kurii Biskupiej i składając hojną ofiarę na odbudowę spalonego kościoła w Zdziłowicach. Poza tym hojnie wspomagał wszystkie potrzeby diecezjalne.
Ostatnim wyrazem wdzięczności za wszystkie dary na rzecz diecezji było pismo dziękczynne J. E. Ks. Biskupa Ordynariusza z 10 kwietnia 1985 r., zakończone pięknymi słowami: „Niech dobry Bóg, który wie wszystko, będzie hojną nagrodą”.
Kiedy już siły opuściły zupełnie i wzrok odmówił posłuszeństwa, otrzymał 13 maja 1983 r. zwolnienie z brewiarza z zamianą na jedną cząstkę (5 tajemnic) Różańca św.
Umarł po długiej chorobie, podczas której spowiadał się, przyjął sakrament chorych i codziennie przyjmował Komunię św. Przed śmiercią wyraził życzenie, aby ciało jego złożono w rodzinnej Rzeczycy i aby przed odwiezieniem odbyło się w Lublinie nabożeństwo żałobne w kościele św. Jozafata, któremu poświęcił ostatnie swe siły.
Tej jego woli stało się zadość.
We wtorek, 26 listopada 1985 r. o godz. 900 nabożeństwo żałobne odprawił w tymże kościele przy współudziale kilkunastu koncelebransów ks. prał. Paweł Pałka, a homilię wypowiedział rektor kościoła. Przedstawiając długie życie zmarłego, podkreślił szczególnie jego pracę w Lublinie przy organizowaniu Akcji Katolickiej i jego ostatnie związki z tą świątynią, z której wyrusza na swą ostatnią drogę. Przy wyprowadzeniu po obrzędzie pożegnania ostatnie słowo w imieniu domu Spójni Kapłańskiej wypowiedział ks. kan. Stanisław Mamcarz.
W kościele parafialnym w Rzeczycy Ziemiańskiej odbyły się uroczystości pogrzebowe w środę, 27 listopada o g. 11 z udziałem Ks. Biskupa Lubelskiego i 30 kapłanów. Koncelebrowali z Arcypasterzem: dziekan Kapituły Zamojskiej i jej pierwszy kanonik gremialny oraz paru młodszych konfratrów. Arcypasterz wypowiedział słowo wstępne i homilię, piszący te słowa pożegnał go od Kapituły, nazywając go „żywym źródłem dla historii początków Akcji Katolickiej”, a ks. kan. Aleksander Baca od księży rodaków. Wzruszająco przemówiła parafianka z Kosarzewa. Na cmentarzu przemówił krótko miejscowy proboszcz ks. kan. Czesław Wójcik. W pogrzebie wzięły udział delegacje z parafii, w których proboszczował z ich duszpasterzami na czele, a więc z Kurowa, Bychawy i Łęcznej.
I tak wrócił sędziwy kapłan, senior diecezji, tam skąd wyszedł, a ta świątynia, która przez obmycie wodą chrztu św. była dla niego bramą życia chrześcijańskiego, stała się bramą życia wiecznego, w którym Ten, którego tak bardzo miłował, będzie mu nagrodą wiekuistą.
Do artykułu zostały dodane: zdjęcie z portretu Ks. Szczepanika i uroczystości 50-lecia kapłaństwa.